Polecam pomoc wspomnianej książki w pozbyciu się nałogu. Czytałem i rzuciłem skutecznie (mam nadzieję) palenie pół roku temu. Nie licz jednak na cud - samo czytanie z automatu niczego nie załatwia. Nie ma jakiegoś cudownego odrzucenia czy czegoś podobnego. Autor między innymi wskazuje miejsca gdzie konieczność palenia jest nam wkładana podprogowo. Książka zmusza do myślenia choć pisana jest w stylu broszurek Świadków Jechowy. W każdym razie warto spróbować, ale warunek jest jeden - musisz czuć potrzebę rzucenia i nie bać się tego. W przeciwnym razie szkoda czasu. Powodzenia!
również jestem żywym przykładem takiego przypadku. świetna książka, pozwala zrozumieć mechanizm całej "machiny" wciągania się w nałóg . Polecam przeczytać od deski do deski. mi się udało na drugim razem
skutecznie (nie palę już 5 albo 6 lat - przestałem już liczyć ) .
Moja żona nie pali 1,5 roku też po przeczytaniu tej książki ale jej przypadek był bardzo ciężki - gdyby mogła to by paliła przez sen ..... jak jeszcze była palaczem.... ;-) jedynie cycka nikorety (nikotynę) , ale co raz mniej.
moja mama też przestała palić ale sama , po zawale- nie musiała czytaj tej książki ! ;- ) z dnia na dzień, podczas pobytu w szpitalu .... ;-) też nie pali już parę lat.
wiara w siebie i zrozumienie , że nie potrzebujesz papierosa jest kluczowa.
życzę powodzenia i na pewno dasz radę bo nie jeden dał.
Tylko trzeba w to uwierzyć.... !!!
pozdrawiam
Paweł
palenie można rzucić tylko mając w sobie tę chęć - u mnie wyglądało to tak
pewnego dnia (w czwartek) powiedziałem sobie - od jutra nie palę. Zlikwidowałem wieczorem wszystkie fajki w domu, zlikwidowałem zapalacze
W piątek byłem cały dzień w domu - i było ciężko
Weekend byłem całe 2 dni w domu - i był dramat :-(
w poniedziałek w końcu wyszedłem z domu (żyć trzeba), i jak spotkałem kolegów palaczy powiedziałem: "od 3 dni nie palę"
szok był, ale nie namawiali
i udało się !
dodam że była to pierwsza próba, po około 8 latach palenia....
reasumując - silna wola, silna wola i do tego jeszcze silna wola i sukces gwarantowany
Ja mam inaczej, tj. w mieszkaniu praktycznie mnie nie ciągnie (od narodzin dziecka nie palę w mieszkaniu).
Ale każde wyjście kojarzy się z fajką. Każdy odcinek pomiędzy samochodem a drzwiami (pracy, sklepu, domu, czegokolwiek) to papierosek.
Pierwsze dwa tygodnie są najgorsze (występują fizyczne objawy uzależnienia).
Potem jest dużo łatwiej, w zasadzie jedynym (ale bardzo dużym) ryzykiem powrotu do nałogu jest przebywanie wśród osób palących.
I don't pretend to understand Brannigan's Law. I merely enforce it
Próbowałem różnych metod silnej woli, plastrów, gum, tabletek, płytek z prądem, ograniczania ilości itd. Raz udało mi się zerwać na 2 lata, ale znów wróciłem. uratował mnie dopiero Allen Car i jego książka (facet po jej napisaniu założył sieć klinik uczących jak rzucić palenie i zmarł na raka płuc bo sam wcześniej palił jak smok), ta o której kilka osób wcześniej wspomniało. Nie zawiera ona niczego czego przeciętny palacz nie wie. Pozwala połączyć miedzy sobą rożne informacje, ułożyć układankę dzięki której znacznie lepiej poznaje się zasady działania nałogu i w wielu przypadkach znajduje ogromną motywację by z nim skończyć. Kończysz książkę i zaczynasz nowe życie. Mi się udało. Nie palę ponad 3 lata i nigdy nie wrócę. Polecam![]()
5DIII, EOS R, 15-35L IS RF, 24-70L II, 50L, 85L1.2 RF, 135A, 600EX-RT, 430EX III-RT, PRO-1, Eizo CG243W
500px
właśnie to jest też kluczem : często palenia kojarzymy z jakąś daną sytuacją, czynnością....
pierwszym krokiem dla ludzi chcących zostawić palenie w niepamięć jest zmiana przyzwyczajeń: trzeba postanowić: od dzisiaj palę tylko (np. w moim przypadku , mam ogródek przy domku, garaż typu blaszak na taczkę ) za blaszakiem i tylko tam.... i tak przez kilka tygodni ... takie postanowienie spowoduje odejście od starych schematów gdzie wkładaliśmy papierosa do ust..... kolejnym krokiem będzie "wymyślenie" sobie innego miejsca trudniej dostępnego....
to jest sposób dla ludzi, którzy nie mogą zerwać z nałogiem z dnia na dzień... stopniowe oddalanie "sytuacji" w której za zwyczaj się pali.......
to pomaga i na prawdę szybko działa - tym trudniejsze miejsce do palenia sobie "znajdziemy"...
skoro tyle godzin nie palisz w domu przy dzieciach to znaczy, że organizm tego nie potrzebuje . tylko twój mózg wmawia tobie, że musisz zapalić.... jak idziesz do auta ;-)
pozdrawiam
Paweł
Paliłem od 15 lat, ostatnio prawie dwie paczki dziennie. Lubiłem palić i nie trafiały do mnie argumenty zdrowotne. Na dobrą sprawę, to gdybym zaczął znów palić, to nie przeszkadzałoby mi, ale koszty! Ogromne koszty! Miesięcznie 500zł spokojnie. Rok temu poszedłem na biorezonans (te płytki z prądem ;-) ) i od tamtej pory nawet mnie nie ciągnęło.
Przez rok spokojnie kupiłem zmywarkę, nowy telewizor, lustrzankę i dodatkowy obiektyw, jadąc na wycieczkę podjeżdżam zatankować i nie łapię się za portfel, weekendy majowe, czerwcowe, to wypady na tydzień z rodziną, wakacje cały miesiąc (morze, Mazury) i bez problemu daję radę. Kiedyś tak nie było. W piątek biegusiem do kiosku po zapas na weekend i prawie 100zł z dymem. Teraz wypad w góry i pstrykankoNie mówię, że nie będę palił, ale na razie jest dobrze...bardzo dobrze ;-)
"nigdy nie mów nigdy"
wróciłem do jarania po 17 latach "abstynencji"... (tzw. pamięć nałogu)
teraz ciągnę elektrona, też syf, ale przynajmniej nie cuchnie (i sporo taniej)