No wiec od poczatku, pare miesiecy temu padlo moje wysluzone 20d... (okolo 60-70 tys zdjec) W sumie sie za bardzo nie zdziwilem bo juz mialo swoje lata i sie po cichu tego spodziewalem, szczesliwie jednak stalo sie to po wyjezdzie wakacyjnym i na sam koniec wesela na ktorym focilem amatoskoUsterka objawiala sie tym, ze migawka caly czas "klepala" nawet przy wylaczonym aparacie, wystarczylo ze bateria znajdowala sie na swoim miejscu...
Po przeczytaniu kilku watkow na roznych forach wszystko wskazywalo ze to wlasnie migawka sie posypala. Od tamtego czasu, czyli juz od paru miesiecy aparat sobie lezal nieuzywany bo zwodzony przez Canona naiwnie czekalem (i czekam dalej) na 5d mkII. Jako ze narazie nie zapowiada sie zebym mogl w normlalnej cenie bez jakis dziwnych kolejek kupic nowa piatke, zabralem sie za spsute 20d zeby chociaz do wiosny mi posluzyla. Serwis na zytniej odrzucilem gdyz operacja wymiany migawki kosztuje 600 zl, a sam aparat jest wart 700-1000. Na dodatkowy trop co do usterki naprowadzila mnie... blaszka ktora wypadla ze slotu CF-a...Zaczalem przegladac internet pod haslem "shutter unit" i natknalem sie na takie oto zdjecie gdzie dokladnie widac skad ta blaszka pochodzi...
Po prawej stronie brakuje takiej samej zlotej blaszki jak ta po lewej...
Zdjecie to doprowadzilo mnie do SUPER dokladnego ilustrowanego tutoriala obrazujacego wymiane/naprawe migawki w Canonie 20d.
http://simulated.ca/sim/projects/cam...er_replacement
Wszytsko jest dokladnie objasnione i opisane, wiec jak ktos jest w podobnej sytuacji co ja to ma dodatkowa opcje oprocz serwisu na zytniej.
Jeszcze pare luznych uwag:
Zobaczcie na czym polega zwiekszanie trwalosci migawki przez canona (pewnie nie tylko ale jednak te blaszki b.czesto sie lama)...
W kazdym nowym modelu pewnie daja o pol mm szersza blaszke(przez co odporniejsza na odginanie/zlamanie) i obwieszczaja uroczyscie w ulotkach, ze zwiekszyli trwalosc migawki
Po lewej oryginalna blaszka, po prawej przelutowana przez autora tutoriala z nowszej migawki... widac roznice grubosci.
Ja niestety nie dysponowalem 2-gim modulem migawki wiec za pomoca wycietego mini-katownika z dajacej sie lutowac blaszki spowrotem przylutowalem ta czesc ktora wypadla mi z CF-a.
Dodatkowo miejsce zgiecia tej (jeszcze) nie urwanej zalalem cyna zeby je troche usztywnic. Trudno przewidziec jaki bedzie efekt i jak cyna i laczenie blaszki z "katownikiem" zareaguje na takie czeste odginanie, ale pewnie wyjdzie w praniu... Nie jestem tez pewien czy naswietlanie bedzie poprawne, ale jest to relacja na goraco i dopiero jutro bede testowal.
Co do samego rozkrecania (i skrecania) aparatu, nie obylo sie bez problemow... Najgorzej bylo ze srubkami jest ich cala masa, sa malutkie, mocno przykrecone i bardzo latwo jest sciac rowki za ktore zaczepia sie srubokret. Niestety przy srubkach pod guma na gripie wlasnie tak sie stalo i musialem sciac lepek srubki za pomoca mini tarczki szlifierskiej. Ucierpiala przy tym obudowa aparatu bo srubka znajdowala sie w zaglebieniu i zeby dostac sie do niej musialem odpowiednio gleboko wciac sie w plastik, na szczescie miejsce to jest pod guma, ale i tak chyba bedzie mi to ciazylo psychicznie
Calego tego zamieszania daloby sie uniknac gdybym mial pozadne, a wlasciwie jeden pozadny srubokret krzyzakowy. Niestety mialem jakis tandetny komplet za 10 zl ktory byl rownie miekki jak srubki. Dopiero po tej zjechanej srubce zaopatrzylem sie w taki z lepszej stali za 20 zl i z tym juz dalej poszlo gladko.
Kolejna sprawa to ilosc srubek, ja nakleilem sobie na kartce dlugi pasek tasmy 2-stronnej i po kolei jak rozkecalem wszystko to przyklejalem te srubki lepkiem do tasmy i pod tymi miejscami na kartce pisalem sobie skad dana srubka pochodzi. Inaczej nie wyobrazam sobie ogarniecia tego, tym bardziej ze chyba na zlosc canon postanowil zastosowac prawie ze kazda srubke rozna od siebie (roznily sie dlugoscia, kolorem, skokiem gwintu).
Przy skladaniu trzeba patrzec czy jakas tasma nie zostalaJa jedna pominalem w efekcie czego aparat zdjecia robil ale nie dzialal ekran. Samych tasm jest sporo ale kazda ma taka klamerke i zatrzask, przez co raczej nie ma obawy ze zniszcza sie przy wpinaniu/odpinaniu.
Dobrze by tez bylo sprawdzic miernikiem czy blaszka (w jednym z 2 polozen migawki) dotyka (przewodzi) tego zlotego precika. Ja za pierwszym razem nie sprawdzialem (choc na oko wydawalo sie ze styk jest) i musialem 2 razy wszytsko skladac i rozkladac.
Aha... za pierwszym razem zeszlo mi nad tym po pare h na raty przez 2 dni. Za drugim razem odliczajac problemy z niedzialajacym LCD jakies 4-5h. Po tych doswiadczeniach wydaje mi sie ze te 600 zl za robcizne z migawka na gw to uczciwa cenaGdyby aparat nie kosztowal rownowartosci takiej naprawy napewno oddalbym do serwisu.
No i to chyba wszystko... Jutro napisze czy chociaz jeden dzien zdjec to wytrwalo
(jezeli nie to zawsze mozna z ebaya zamowic modul migawki za jakies 50$)
Pozdr.