Naszła mnie kiedyś ochota na spróbowanie fotografii przyrodniczej ale tak, żeby się przy tym nie zrujnować finansowo gdyby się jednak okazało że to nie dla mnie. Po drobnym rozeznaniu zdecydowałem się kupić omawiany tu Pentacon 500mm f/5.6, zapłaciłem za niego ok. 80GBP. Niewiele jest w sieci testów tego obiektywu mówiących o pracy z małoobrazkowymi lustrzankami (a jest to obiektyw średnioformatowy), dlatego postanowiłem napisać parę słów w razie gdyby ktoś się zastanawiał nad kupnem.
zdjęcie jak widać zapożyczone z mflenses.com
Obiektyw jest duży. Duży i ciężki. Jakkolwiek oczywiste to nie jest jednak dopiero zobaczenie go na własne oczy i potrzymanie go w ręce daje pewne wyobrażenie z czym się ma do czynienia, zwłaszcza jeśli do tej pory nie miało się kontaktu z obiektywami tych gabarytów. Jest nieporęczny i niewygodny do noszenia. Jako że nie mam plecaka foto który by go pomieścił zazwyczaj nosiłem go na szyi co przez chwilę nawet jest do zniesienia, ale tylko przez chwilę. 3.5kg + body to jednak sporo. Statywu który byłby w stanie taki zestaw stabilnie utrzymać nie mam, zwykle używałem go więc opierając o co się dało, dość wygodne jest ramię kogoś w okolicyPrzy takim oparciu można spokojnie robić zdjęcia z czasami od ok 160. Z ręki wbrew pozorom też da się fotografować, ale utrzymać takie coś byłem w stanie najwyżej przez kilkanaście sekund, potem obraz zaczynał za bardzo skakać
Ciekawostka - obiektyw można rozłożyć na dwie części do łatwiejszego transportu.
Jest to obiektyw oczywiście manualny, czyli ręcznie ustawiamy tak ostrość jak i przysłonę. Teoretycznie wygląda to tak: jedną ręką obsługujesz aparat, drugą podtrzymujesz obiektyw, trzecią ostrzysz a czwartą domykasz przysłonę. W praktyce jednak nie jest tak fajnie, bo o ile prawa ręka obsługuje tylko aparat, to prawa robi pozostałe trzy rzeczy. Robiąc zdjęcia z ręki trzeba mieć przedtem z grubsza naostrzone, następnie jednocześnie podtrzymywać obiektyw i ustawiać dokładnie ostrość, potem ewentualnie domknąć. Przy obiektywie opartym o coś jest nieco łatwiej. Domykać jak najbardziej trzeba, bo jakość przy 5.6 jest tragiczna, ale o tym za chwilę. Pierścień przysłony można sobie ustawić że będzie się domykał do danej wartości co jest wygodnym rozwiązaniem (jeśli przy tym wszystkim jeszcze można mówić o wygodzie).
Ostrzenie to następny problem, bo przez wizjer 30D dużo się ocenić nie da. Początkowo skusiłem się na matówkę z klinem, ale okazało się to zupełnym niewypałem. Manualne ostrzenie w taki sposób było dla mnie pomyłką nawet w przypadku krótkich obiektywów. Po prostu nie potrafiłem ustawić ostrości na czymkolwiek innym niż jakas kontrastowa krawędź przebiegająca przez środek kadru. Użyteczność takiej matówki przy 500mm pominę. Potem kupiłem przejściówkę z potwierdzeniem ostrości i to było dużo lepsze rozwiązanie. Przy silnym świetle potwierdzenie miałem nawet przy ok f/10.
Zebranie tego wszystkiego do kupy łatwo pozwala stwierdzić, że tak fotografować można sobie najwyżej coś, co cierpliwie będzie stało w miejscu przynajmniej przez pół minuty. Bez wprawy oczywiście. Domyślam się, że mając porządny stawyw i głowicę i wprawę w manualnym ostrzeniu można całkiem skutecznie fotografować akcję. Tyle że drogie statywy i głowice troche kłócą się z zamysłem rozwiązania budżetowego. Wolałbym gołe tele dobrej jakości niż kiepskie tele z walizką akcesoriów.
Jakość. Obiektyw średnioformatowy zapięty do puszki małoobrazkowej i jeszcze z cropem spisuje się kiepsko. Przy f/5.6 jest bardzo źle, po domknięciu do powiedzmy f/11 lepiej, ale nie na tyle, przynajmniej dla mnie, żeby był sens się w to bawić biorąc pod uwagę wszystko to co napisałem wcześniej. Ostrość to jedno, aberracje, kolorystyka i kontrast to drugie. Poniżej pełna klatka i crop 1:1, robione w okolicach f/10 czyli tam gdzie obiektyw sprawuje się najlepiej z tego co zaobserwowałem.
Nic nie poprawiane i nie ostrzone.
Nie mam już tych zdjęć ale kiedyś zrobiłem małe porównanie jakości Pentacona 500mm f/5.6 i Canona 70-200mm 2.8 @ 200mm robiąc zdjęcia z tej samej odległości przy najostrzejszych przysłonach. Wynik porównania był taki, że crop z 70-200 taki żeby odpowiadał polu widzenia 500 był wyraźnie wyższej jakości niż pełna klatka z 500 pomniejszona by odpowiadała rozmiarowi cropa z 200. Nie wiem na ile taki wynik jest oczywisty, niemniej po tym eksperymencie przestałem używac Pentacona bo mam 70-200. Żaden z niego teleobiektyw, to prawda, ale w zestawieniu z tym akurat teleobiektywem wygrywa on pod każdym jedym względem. Oczywiście takie porównanie nie ma tu niczego udowadniać, po prostu akurat mam obydwa te szkła i okazuje się, że 70-200 2.8 służy mi lepiej niż kiepskiej (przy takim zastosowaniu) jakości tele.