Jak dwa posty wyżej. Prawo Prasowe określa zasady. To się nazywa "litera prawa". Określić "ducha prawa" jest znacznie trudniej. Nie ma recept. I jest jeszcze praktyka. Moim zdaniem najlepsza jest mieszanka arogancji, rzeczowości, asertywności i miłej spolegliwości. Czyli spokojnie i z przekonaniem, olewając doraźne reakcje, tłumaczysz, po co robisz zdjęcie, nie robiąc nikomu krzywdy i czemu Ci na nim tak bardzo zależy. Jeśli nie działa - cytujesz w/w prawo. Można nim trochę przestraszyć. Ale tylko trochę, bo może nie zostać zrozumiane. Bo ochroniarz jest zaprogramowany na "nie wolno" na zawsze. Bo tysiąc innych powodów. Wtedy kalkulujesz, czy masz przewagę fizyczną i czy opłaca się ją zademonstować i użyć. Chyba, że w gruncie rzeczy tak bardzo to Ci na tym zdjęciu nie zależy i chciałeś tylko udowodnić, że gościowi z aparatem nie można odmawiać, bo prawo itd... (jak wyżej). Albo kombinujesz nadal. Bo ci, którym na zdjęciach, a nie na udowadnianiu komukolwiek czegokolwiek, rzeczywiście zależy (bo im np. za to płacą) wcześniej czy póżniej (zazwyczaj wcześniej) robią te zdjęcia i już.