W poszukiwaniu naiwnego; robienie zdjęć za darmo
"Szanowny Panie (frajerze),
Proponujemy wykonanie zdjęć do naszego najnowszego katalogu i materiałów reklamowych (na których zarobimy niemało). Niestety, nie mamy budżetu na ten cel (mamy, ale po co będziemy płacić jak zrobisz to za friko) ale oferujemy możliwość rozbudowania portfolio i nabycie nowego doświadczenia oraz zobowiązujemy się do wystawienia referencji (za darmo, nie musisz nam płacić, powinieneś jeszcze ładnie podziękować).
Od fotografa wymagamy doświadczenia, dobrego sprzętu i umiejętności fotograficznych (przecież to wszystko spadło ci z nieba albo masz bogatych rodziców) …
Takie wiadomości nie są rzadkością. Przeważnie pojawiają się na portalach typu OLX ale czasami lądują również w skrzynce mailowej. W głównej mierze do tego typu procederów skłonne są prostackie firmy.
Niejednokrotnie poniżają się również pary młode, rodzice przed chrztem czy cwane dziewuszki, które zgrywają tap madl.
Kompletnie nie rozumiem, jak trzeba mieć nierówno poukładane w głowie żeby coś takiego komukolwiek zaproponować. Przykładowo, kto idzie do mechanika, dentysty czy prostytutki w zamian za zebranie przez wcześniej wymienionych jakże cennego doświadczenia?
Jeżeli ktoś jest rozumny i zna wartość tego co robi, doskonale zrozumie intencje takich ludzi: znaleźć idiotę, który odwali robotę za darmo i to z pocałowaniem w rękę. Wszystko pod przykrywką możliwości rozbudowy portfolio i innych nadmuchanych dodatków.
Wykorzystać dają się najczęściej osoby, które są na początku swojej drogi do zawodowego fotografowania lub sfrustrowani pasjonaci.
Tak, wiem, można powiedzieć, że bez portfolio nie da się wybić. Jednak mimo braku zdjęć godnych zaprezentowania i doświadczenia stanowczo odradzam robienie komuś dobrze za bezcen.
Oczywiście o ile nie jest to prestiżowa firma czy impreza, dla której każdy dałby się pokroić i dzięki której jest duża szansa na wbicie się w wyższe sfery. To jedyny wyjątek.
Rzeczywistość jest brutalna, bo takie firmy szukają profesjonalistów i płacą im za wykonaną pracę. Jedynie małe firemki lub ludzie bez ogłady liczą na naiwniaków, którym zamydlą oczy wizją świetlanej przyszłości.
To tak jakby Zdzisiowi zaproponować możliwość zdobycia doświadczenia w kopaniu rowów i pozwolić na zamieszczenie tej pozycji na swoim CV. Przecież kopanie rowów jest takie łatwe- podobnie jak robienie zdjęć."
Przykłady? proszę bardzo - z rodzimego podwórka z ostatnich godzin!
ps.
Oczywiście mam sporo "znajomych", którzy widzą we mnie tylko dojną krowę. I oczywiście raz jedyny dałem się zrobić w jelenia bo na spotkanie "po latach" miałem zabrać aparat a skończyło się na fotografowaniu samochodu kolegi do sprzedaży. Teraz od razu mówię NIE MA MOWY ABYM FOTOGRAFOWAŁ PO ZNAJOMOŚCI I SZUKAJ SOBIE FOTOGRAFA KTÓREMU BĘDZIESZ MUSIAŁ UCZCIWIE ZAPŁACIĆ! I tyle! Zweryfikowałem w ten sposób wielu sowich "znajomych", którzy przestali nimi być. Zdarza mi się robić wyjątki od tej reguły, ale to ja ustalam zasady gry i nic tu nie jest przypadkowe.
Godząc się na współpracę z takimi osobami uczysz ich braku szacunku do fotografów. Utwierdzasz ich w przekonaniu, że to co robimy jest proste, banalne i nie trzeba za to płacić. Nie wiem dlaczego ta plaga pojawiła się w fotografii. Chociaż może wiem? Podejrzewam, że problem leży w masowym upowszechnieniu się robienia zdjęć. Przecież dziś każdy robi zdjęcia. To dlaczego do cholery nie zrobią sobie ich sami swoimi smartfonikami?!