zgadza sie. chociaz to nie jest tylko kwestia aury ale tez prostej kalkulacji. rower jest tutaj takim samym srodkiem transportu jak samochod wiec jego uzytkownik tez ma prawo do odsniezonej i odlodzonej drogi (inaczej wsiadzie w blaszana puszke i na drogach zrobi sie taka sra*, ze nikt do szkoly/pracy nie dojedzie), wiec jak juz zdarzy sie tak kleska zywiolowa w postaci lodu/sniegu, to gmina natychmiast zasuwa i odsnieza/posypuje te kilometry sciezek rowerowych.
oczywiscie, taka gratka nie zdarza sie codzien (snieg czy lod) tylko moze 2 razy normalnej zimy a i to nienachalnie (jakis tak mokry snieg popada godzinke). tak ze lepienie balwanow czy lyzwy na jeziorze to raz na 2-3 lata sie zdarzaja...
z temperatura to jest troche inaczej tutaj. w NL turysci bardzo szybko ucza sie na czym polega roznica miedzy rubryczka "temperatura" a "temperatura odczuwalna" w prognozie pogody. a im dalej z poludnia sa, tym mocniej koryguja ta druga. bo jak przyjezdza taki klient z Iberii i idzie pierwszego dnia na pole tulipanow w lekkiej kurteczce, bo prognoza mowila 15C (tylko ze wiatr zachodni o sile 5 i odczuwalna 5C), to na drugi dzien przy takiej samej prognozie ma juz na sobie kalesonki, gruba zimowa kurtke, uszanke i termosik herbatki, bo "!mierda, que inverno!" i dziwi sie, ze go szkraby holenderskie na rowerach mijaja ubrane w stroj hokejowy (podkoszulka, spodnie/spodniczka, skarpy do kolan)
prawda, tutaj zwyczajowo jest +5 w zimie, +15 w lecie, a przy +25C lokalsi leza pokotem i przerwa na lunch w pracy jest 2-godzinnym wyjsciem do knajpki na otwartym powietrzu
ale snieg zdarza sie rzadko. mroz tak, ale taki solidny (nie roztapiajacy sie 1m nad ziemia) snieg to, ze wzgledu na bliskosc morza, rarytas. znienawidzony przez drogowcow i rzadowych ekonomistow, bo caly kraj staje w korkach albo zostaje "pracowac" w domu