Zamieszczone przez
atsf
No toż kolejny raz powtarzam, że, po pierwsze, nie mam smartfona. Żaden remote shoting nie jest mi zresztą potrzebny, bo nie o wyzwalanie migawki tu chodzi, ale o ustawienie kadru, manualne dobranie ogniskowej i przysłony. To są zdjęcia prawie makro, więc ustawienie płaszczyzny ostrości i GO jest bardzo ważne, a to trzeba dokładnie widzieć, i nie da się tymi ustawieniami sterować zdalnie. W przypadku grzybów jest to skomplikowane, bo trudno jest mieć w GO np. cały kapelusz przy fajnym rozmyciu tła. Zanim dojdzie do wyzwolenia migawki trzeba nie raz przestawić statyw, ustawić nowy kąt pochylenia głowicy itd., i tego też się nie da zrobić zdalnie i na łapu-capu.
Swojego czasu wyszły modele Panasonica z podnoszonym EVF i Canon zrobił taki doczepiany, podnoszony EVF do modeli M3 i M6, więc miałem nadzieję, że to się rozpowszechni i w modelach wyższej klasy będzie standardem, ale gdzie tam, producenci to gremialnie olali. Nawet w modelach już wyposażonych w EVF styki w stopce lampy do takiego celownika by się przydały, aby zastąpił on celownik kątowy, ale przecież sama zdejmowalna muszla oczna i sanki do zwykłego celownika optycznego by wystarczyły. Zupełnie nie rozumiem tych ich posunięć, skoro już były precedensy.
W takiej sytuacji M3 i M6 z doczepianym celownikiem bardziej by mi się przydały, niż M5, M50, czy jakikolwiek R, nie wspominają o konkurencji, która tak samo położyła lagę na tym rozwiązaniu.
Już nawet z modelem M2, który w ogóle nie posiada EVF, ani nawet uchylnego ekranu, dawałem radę, bo przynajmniej nie musiałem zmieniać w ustawieniach żadnych trybów wyświetlania, i żaden czujnik mi nie wygaszał ekranu. Każdorazowe dłubanie w menu, z którego wyświetlacza chce akurat skorzystać, jest wkurłające, i nawiązujące do upierdliwości przestawiania trybu wyzwalania migawki na samowyzwalacz, i z powrotem, a to się przynajmniej rozwiązuje wężykiem spustowym. Dlatego też nie kupiłem M50, bo on gniazdka na wężyk nie ma.