Zobacz pełną wersję : Problemy z odbitkami.
canis_lupus
06-06-2006, 09:50
W wątku obok jest dyskusja na temat materiałów (negatywy, slajdy). Wszystko by było pięknie gdyby jeszcze laby potrafiły tenże materiał obrobić. Mam ostatnio straszne kłopoty z labami. Dosteje odbitki bez kolorów (wyblakłe), kontrastu. Z jakimś dziwnym ziarnem, to co ma być czarne jest szare itp. Zdjęcia robię na Superii 400 a to nie jest chyba badziewny negatyw.
Spoktał sie ktoś z problemami podobnymi do moich? Jak sobie radzic z zielonymi laboludkami? Zauwazyłem ze wszystkie laby teraz przechodzą na cyfrę a negatywy traktuja po macoszemu.
Macie moze jakiś sprawdzony lab (w Krakowie!)?
Podejrzewam, że rzadko wymieniają chemię.
canis_lupus
06-06-2006, 13:49
Tylko ze to nie jeden lab....
Poszukaj innych labow w swoim miescie i jak juz znajdziesz taki ktory Ci odpowiada to sie go trzymaj. Tutaj masz link do strony z rankingiem labow http://www.prl.strefa.net/ I pamietaj ze laboludek wie najlepiej jakie kolory powinno miec twoje zdjecie. :)
canis_lupus
06-06-2006, 17:02
Kiedyś oddawałem do Fuji-Jamy, zepsuli mi kilka filmów, Oddawałem na wiślną, ostatnio robią niebieskie odbitki i wmawiają ze to zdjęcia są przy takim świetle robione, ostatnio kilka filmów robiłem w domu turysty, ale tam labo-pani nawet nie wie co to jest negatyw. Ktos ma coś sprawdzonego?
Odbitki psują, bo teraz odbitki robią tak, że najpierw skanują. A skanują niedbale i brzydko.
canis_lupus
06-06-2006, 22:49
Wiem, ale tak na prawde to zwisa mi to, ja oni to robią, ja chce mieć ładne odbitki.
P.S. Negatywy mam ok bo zeskanowałem kiedys na bembenku i było wszystko ok.
Skoro masz porządne skany, to z pewnością lepiej wyjdzie, jeśli te skany dopieścisz i zaniesiesz do labu, żeby zrobili jako cyfrowe. 1) na pewno są lepszej jakości niż oni by zrobili, 2) masz pełną kontrolę (normalnie jak w cyfrze panie!) na kolorami, kadrem itp, 3) nie nosisz i nie dajesz nikomu w łapska negatywów - nikt Ci ich nie porysuje, nie poplami, nie pogryzie ani nie podrapie.
canis_lupus
06-06-2006, 23:06
Raz zeskanowałem jeden negatyw, na codzień nie mam dostepu do skanera.
Jelly_tom
29-06-2006, 22:02
jest sprawdzony lab ale we Wrocku na komandorskiej - oddałem tam slajdy z ważnego wyjazdu - bez zastrzeżeń.
Kiedyś oddawałem do Fuji-Jamy, zepsuli mi kilka filmów, Oddawałem na wiślną, ostatnio robią niebieskie odbitki i wmawiają ze to zdjęcia są przy takim świetle robione, ostatnio kilka filmów robiłem w domu turysty, ale tam labo-pani nawet nie wie co to jest negatyw. Ktos ma coś sprawdzonego?
Zaglądnij na Szpitalną do Canona. idąc od rynku to po prawej stronie za Vistulą. Kilka razy tam oddawałem i bez zarzutów, poza tym można z nimi porozmawiać co się chce i wiedzą o czym się do nich mówi.
Ja osobiście zauwarzylem, że dużo zleży od neganywu. (na slajach nie robiłem jeszcze) Np: Kodak wydaje się stosnkowo tradym negatywem, Fuji i Agra są miększe. Stwiedzam to po doświadczeniue jakie miałem, wszytkie negatywy Kodaka jakich używałem często wracały do mnie porysowane, a pozostałe dwa mniej, wywołyławem w tym samym labie. Nie wiem czy to prawda, ale takie miałem nie miłe przypadki.
To, że "niektóre" laby rysują to wszyscy wiedzą, ale tesz dużo (chyba) właśnie zależy do firmy produkującej błony. Skolej B&W prawie wszystkie miałem bez rys, raz tylko ktoś zgioł mi przez przypadek negawyw :)
Co sądzicie o takiej teorii?
To nie ma znaczenia jaki negatyw czy slajd oddajesz do laba! Film porysować się może albo w wywoływarce, albo podczas skanowania w skanerze, grubość nie ma tutaj żadnego znaczenia.
Canis_lupus szukaj laba który pracuje w standardzie Q-lab kodaka. To wygląda mniej więcej tak, że laborant zanim wywoła rano pierwszy film musi wykonać szereg "czynności" kontrolnych. Laborant musi wypuścić tzw. stripy kontrolne (z c-41 filmowego i RA4 papierowego procesu ), póżniej wysyła je do centrali kodaka, tam odpowiedni ludzie "mierzą" te próbki i wysyłają maila co trzeba poprawić w procesie, w Polsce jest tylko kilka labów które pracują w tym standardzie. To zawsze jest jakaś kontrola nad procesem. Jeśli dostajesz tak jak wspominałeś odbitki np. z niebieską dominantą to możliwe, że lab jest po prostu nieskalibrowany i to jest najczęstsza przyczyna.
a sprawdzales na placu matejki? fajnie tylko drogo tam jest
beachcomber
14-07-2006, 20:00
Skoro masz porządne skany, to z pewnością lepiej wyjdzie, jeśli te skany dopieścisz i zaniesiesz do labu, żeby zrobili jako cyfrowe. 1) na pewno są lepszej jakości niż oni by zrobili, 2) masz pełną kontrolę (normalnie jak w cyfrze panie!) na kolorami, kadrem itp, 3) nie nosisz i nie dajesz nikomu w łapska negatywów - nikt Ci ich nie porysuje, nie poplami, nie pogryzie ani nie podrapie.
sie przychylam do tej wersji - ostatnio dostalem dwa negatywy zeskanowane, wszystkie z lekka dominanta barwna (czerwona) - auto levels/auto color w ps i wszystko jest ok.
jest coś takiego jak densynometria, czy jakoś tak. każda świeża rolka papieru w maszynie musi być skalibrowana- wyjeżdża kontrolny pasek wrzuca się toto do densynometru i czeka na wynik pozytywny- tego czasem laboranci zapominają zrobić no a papier też ma swój kolor, zależnie od rodzaju. Ale to raczej kończy się większą ilością YELLOW na odbitkach.
Co jeszcze- nieskalibrowany monitor- zmora labów. Wypalone, stare kineskopy, nie do ustawienia, świecące wedle humoru cieplej lub zimniej.
Gust laboranta- ja na przykład wolę zimniejsze kolory, bardziej techniczne niż żółte gęby na fotach "bo tak wolą klienci". Gęba w cieniu nie może być "ciepłobarwna" bo w oryginale nie była- niestety- kierownik wie lepiej.
To chyba główne grzechy...
No i oczywiście klisza- Kodaki lubią być żółte, Konica sina, Fuji chyba najwierniej oddaje barwy na poziomie "amatorskim", ale jak chcesz mieć foty super, to weź NPH, NPS, NPC. Zdębiałem ,jak pierwszy raz robiłem odbitki z NPH- miÓÓÓÓÓÓÓÓÓd.
Jedna rada- laborant też człowiek i lubi być dopieszczony. Wybierz sobie kogoś w punkcie i dogadaj się, żeby dopilnował skanów. Ja tak robię- oddaję sprawdzonemu człowiekowi i wiem, że mi kichy nie odwali. Przy czym inni w tym punkcie potrafią skopać foty aż miło. Połechtałem ego laboranta i teraz mamy umowę- on ma satysfakcję zawodowca, ja dobre wyniki.:-D
SUPERIA 400 to jest badziewny negatyw!!! A przynajmniej zdarzają się wielkie serie tego produktu, który wyjeżdża jakby był solidnie niedoświetlony- sprawdziliśmy to osobiście na Eos 30, EOS 33, EOS 3000N i Nikonie F75- ta klisza jest do kitu i już. Kiedyś była dobra- teraz lepszy jest Rossman.
Redskull
14-07-2006, 22:00
Gust laboranta- ja na przykład wolę zimniejsze kolory, bardziej techniczne niż żółte gęby na fotach "bo tak wolą klienci". Gęba w cieniu nie może być "ciepłobarwna" bo w oryginale nie była- niestety- kierownik wie lepiej.
Pracuje w labie jakis rok. Szczerze powiedziawszy spotkalem DWOCH klientow przez caly ten czas ktory potrafili odroznic kolor! Dla reszty im wiekszy cukierek tym lepiej. Co rozumiem pod cukierkiem? Barwy cieplutkie, raczej za zolto, niz za czerwono, lubia tez dosc kontrastowo ("bo wtedy zdjecia ostrzejsze")
Oczywiscie nie jestem swinia i jesli ktos mi powie, zeby nie ruszac barwy, bo chce miec surowke to swiete! Druga sprawa, ze ludzie sami lubia sie bawic kolorami, wiec kalibratory i proflil ICC labu to podstawa.
To nie ma znaczenia jaki negatyw czy slajd oddajesz do laba! Film porysować się może albo w wywoływarce, albo podczas skanowania w skanerze, grubość nie ma tutaj żadnego znaczenia.
Canis_lupus szukaj laba który pracuje w standardzie Q-lab kodaka. To wygląda mniej więcej tak, że laborant zanim wywoła rano pierwszy film musi wykonać szereg "czynności" kontrolnych. Laborant musi wypuścić tzw. stripy kontrolne (z c-41 filmowego i RA4 papierowego procesu ), póżniej wysyła je do centrali kodaka, tam odpowiedni ludzie "mierzą" te próbki i wysyłają maila co trzeba poprawić w procesie, w Polsce jest tylko kilka labów które pracują w tym standardzie. To zawsze jest jakaś kontrola nad procesem. Jeśli dostajesz tak jak wspominałeś odbitki np. z niebieską dominantą to możliwe, że lab jest po prostu nieskalibrowany i to jest najczęstsza przyczyna.
A ja sie do konca z Toba nie zgodze, to powiedz mi dlaczego porysowane wychodza prawie tylko Kodaki jak oddaje do tego samego labu a reszta negatywóch jest Ok? Cos musi miec wplyw poza lab-ludkiem ze tylko jednej firmy negatywy sie rysuja?
To nie ma znaczenia jaki negatyw czy slajd oddajesz do laba! Film porysować się może albo w wywoływarce, albo podczas skanowania w skanerze, grubość nie ma tutaj żadnego znaczenia.
Canis_lupus szukaj laba który pracuje w standardzie Q-lab kodaka.
Po czym ich rozpoznać?
Lab-ludek - rysy będą wszedzie, np małe kropeczki lub krótkie ryski w różnych kierunkach.
Lab-maszyna - rysy raczej w tych samych miejscach na poszczególnych klatkach, oraz rysy we wzór linni. Mało pojedyńczych kropek.
Co ty o tym sądzisz Redskull? Ja też pracuję w labie, ale nie mam nigdy problemów z porysowanymi filmami kodaka.
Lab-ludek - rysy będą wszedzie, np małe kropeczki lub krótkie ryski w różnych kierunkach.
Lab-maszyna - rysy raczej w tych samych miejscach na poszczególnych klatkach, oraz rysy we wzór linni. Mało pojedyńczych kropek.
Małe kropeczki to kurz, który usuwa się: specjalną antystatyczną szmatką do filmów, poprzez włożenie do elektrycznej szczoteczki wbudowanej w lab (mało skuteczne), dalej w zależności od oprogramowania w labie, oprogramowanie usuwa lub laboludek usuwa "klikając".
Natomiast rysy powstają albo w wywoływarce albo w skanerze. Miałem raz przypadek, że klient przyniósł do wywołania film z wakacji, prawdopodobnie z nad morza, w kasetce było chyba z pół kilo piasku, no i część tego piasku została w wywoływarce, niestety kolejny film wyszedł porysowany, a raki w wywoływarce trzeba było wszystkie wyjąć i wyczyścić. Jak długo pracuję nie spotkałem się z czymś takim, że jedne filmy rysują się bardziej a drugie mniej.
Ja zauważyłem, że Agfy mają mięciutką emulsję- opisujemy filmy drapiąc na "rozbiegówce" i Agfy można spokojnie zarysować paznokciem, przy czym, Fuji I Kodaki tego nie mają.
Ale fakt- nie ma to jak skrystalizowana chemia w nieczyszczonej wołarce- rysuje aż miło.
Z drugiej strony "klienci" wyprawiają różne cuda z negatywami.
Ja swoje NPH wrzucałem do koszulek Hamy i nie miałem problemu.
Co do elektryzujących materiałów, to KOdak rządzi- łapie z powietrza każdy możliwy pyłek. jesli coś fruwa w powietrzu to KOdak to złapie i dumnie zaprezentuje na odbitce.
Jeśli wołarka jest czysta to faktycznie WSZYSTKIE filmy jadą niezarysowane, oprócz tych, które są zarysowane przez podłe aparaty.
Na skrystalizowaną chemię najlepiej pomaga częste "moczenie nocne" :) raków, jeśli laboludek dba o to, to nie powinno być problemów.
Jeśli chodzi o elektryzowanie się filmów to są specjalne dodatki antystatyczne, które wlewa się do ostatniej kąpieli stabilizatora (przy procesie C-41), film nie elektryzuje się wtedy tak bardzo.
Redskull
16-07-2006, 16:33
Co ty o tym sądzisz Redskull?
Hm... ja siedze na cyfrze, analaoga robi moj qmpel, ale ze swojej strony moge powiedziec, ze tylko laby Agfy w ich film procesorach maja raki ktore ciagna za perforacje a nad filmem jest pusta przestrzen.
U mnie to wyglada tak, ze material jest archiwizowany (zawsze) na plytke w 3mpx, lub za podlata w 6 mpx. A potem to juz sobie siedze i EWENTUALNE ryski koryguje manualnie :D
Powiem tak, RYSY ZAWSZE SA I BEDA! nawet maszyny docinajace film w procesie produkcyjnym moga zarysowac negatyw i zedrzec emulsje. U mnie pracuje sie w rekawiczkach, a negatyw jest ciety i pakowany w folie. Co z tego jak np skaner skonczy skanowac i wypluje film, ktory zachaczy o cos po drodze?
Dokładnie... co z tego. No i jeszcze zdarzająs ie klienci ze starymi Zenitami, a te jak wiadomo lubią rysować filmy. Sam miałem TTLkę, którą trzeba było wyszlifować w paru miejscach w środku i zamalować na czarno.
A co do ekstremalnie zarysowanych... widziałem raz kliszę, na której genialny pan zaznaczył których zdjęć nie chce... szpikulcem.
A dodając coś do wątku- ostatnio odebrałem zdjęcia z labu gdzie stoji Frontier 350 i... korekcje w niej są ustawione tak wysoko, że wylazło na zdjęciach ziarno... jakieś takie cyfrowe- tu jest, tam go nie ma. Ale rzecz wygląda paskudnie. Wyglądają jak przeostrzone w PSie. Kolorki super, ale dyskwalifikuje je ww defekt.
A dodając coś do wątku- ostatnio odebrałem zdjęcia z labu gdzie stoji Frontier 350 i... korekcje w niej są ustawione tak wysoko, że wylazło na zdjęciach ziarno... jakieś takie cyfrowe- tu jest, tam go nie ma. Ale rzecz wygląda paskudnie. Wyglądają jak przeostrzone w PSie. Kolorki super, ale dyskwalifikuje je ww defekt.
To efekt nie ustawienia skanera (duże wyostrzanie) czytaj standard w początkujących cyfrowych labach. Tutaj (http://canon-board.info/showpost.php?p=193564&postcount=8) więcej.
Ano... ta korekcja z zakładaniem niedoświetlenia ma jeszcze tę wadę, że w czarnych miejscach powstają dziwne widma, które cyfrak określiłby jako "szumi jak cholera". Jak się wyłączy autokorekcję, to problem znika.
A tak w ogóle... to i tak wszystko rozbija się o gusta laborantów ;)
hehe, może lepiej z progu pytać jak humor a potem dawać/nie dawać materiał w ich ręce ;).
Dokładnie!!! Albo inaczej- włazisz, a tu ludzi kupa, wszyscy w nerwach, moherowe babcie robią powiększenia z ojcem Tadkiem, klimatyzacja nie wydaje- w środku 30 stopni św. Celsjusza... no to jak oni się mają skupić na robocie? laborant też człowiek i pęka, jak go za bardzo przycisnąć. Wtedy chba najlepiej powiedzieć: "mi się z tym nie spieszy, wpadnę po to jutro".
moherowe babcie :mrgreen:. Trochę OT ale nigdy mnie to nie przestanie bawić ;).
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2024 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved.