Obiektyw manualny, niezbyt jasny, ale ma być używany hobbystycznie. Pytanie tylko, czy ten duet nie oznacza konfliktu z lustrem i czy obrazki będą krokiem do przodu w stosunku np. do leciwego Canon EF 2/35? Widziałem trochę zdjęć z tego Elmarit'a, porównuję je z nieco odmiennym stylem Distagon'a 35/2.8 C/Y i ze szkłami Canon'a. Podejrzewam nie osiągnę obrazka porównywalnego z tym, który generują Canon EF 1.4/35L, czy chociażby Sigma ART 1.4/35. Szukam szkiełka, które ułatwi uzyskanie dobrego kontrastu, nasycenia kolorem i przede wszystkim tej mitycznej (jak mawiają niektórzy: wyimaginowanej) plastyki i "trójwymiarowości". No i chyba nie chcę obrazka nazbyt "sterylnego", a o taki dość łatwo w najnowszych konstrukcjach. Ta stara Leica wpadła mi w oko, ponieważ bardzo dobrze pracowało mi się z Minoltą Rokkor PF 1.4/58, co prawda inna ogniskowa (i do tego połączona była z croppem), ale styl, rozmycie, mikrokontrast, czy jak to tam nazwać jeszcze bardzo mi odpowiadały.