Witam,
starym zwyczajem prezentuje moją opinię, tym razem dla tego fajnego szkiełka.
Krótki opis sprzętu:
Producent: Canon
Model: EF 135/2.0 L USM
Wymiary: 82,5 x 112 mm
Waga: 750g
Minimalna odległość ostrzenia: 0,9m
Średnica filtra: 72mm
Materiał: w całości metalowy
Osłona przeciwsłoneczna: w zestawie, plastikowa, cylindryczna ET-78II
Cena: 3200PLN za używany
Inne: ogranicznik zakresu ostrzenia
Pierwsze wrażenia: duży, spory, ciężki. Słowem kawał szkła. To mi się nasunęło w pierwszym momencie na myśl. Spora zdejmowalna osłona. Kupiłem używany, więc nie mam pudełka.
Jakość optyczna: no cóż... Doświadczenia mam na razie ograniczone, ale powiem krótko: najlepszy optycznie obiektyw jaki widziałem. Bajeczny bokeh, rewelacyjna ostrość od pełnej dziury umożliwiająca powięszenia 100% do publikacji; doskonałe, cudowne wręcz odwzorowanie kolorów. Doskonały kontrast. Robienie tym szkłem na pełnej dziurze jest tak bardzo zachęcające, że można się łatwo zapomnieć i walić wszystko na F2.0, a to niestety wymaga dużo umiejętności od fotografującego. Do tej pory 400/5.6L USM dzierżył u mnie palmę pierwszeństwa jeśli chodzi o jakość optyczną, ale padł, i to mnie szczezre mówiąc cieszy :-D
Jakość wykonania: obiektyw jest mówiąc króko pancerny. Żelastwo, doskonale pomalowane daje absolutną gwarancję właściwej ochrony tkwiącej w środku kupy szkła. Spojrzenie przez odkręcony obiektyw wywołuje dreszcze - tak, takiego otworu nie widzi się często. Pierścień ostrości chodzi swobodnie ale nie lata, guma jest wyprofilowana i bardzo miła w dotyku, a do tego w takim gatunku, że ma się całkowitą i precyzyjną kontrolę nad delikatnymi nawet zmianami ostrości na manualu (a GO jest cieniuteńka 8) ). Metalowy bagnet, metalowe body szkła. Osłona przeciwsłoneczna z grubego solidnego plastiku, od wewnątrz wysłanego jak to u Canona materiałem zapobiegającym niepożądanym odblaskom. Rysy na mojej obudowie świadczą, że pomimo braku uwagi poprzedniego właściciela, ten kawał plastiku jest w stanie wytrzymać bardzo mocne uderzenia i otarcia. Poza pierścieniem nic się w lensie nie rusza. Słowem: wzorcowa, pełną gębą L-ka.
AF: wbudowany silnik ring USM daje oczywiście możliwość doostrzania bez potrzeby przełączania trybu AF (tzw. FTM). AF jest szybki, bardzo szybki. Ale ... nie tak szybki jak moja 400-ka. Powiedziałbym nawet, że jest minimalnie wolniejszy od AF w 17-40L. Co oczywiście uwzględniając fakt, że to tele daje bardzo dobry wynik, ale jak widać po 400/5.6 można lepiej i szybciej. Mój egzemplaż ostrzy w punkt. Na obiektywie oprócz standartowego przełącznika AF/Manual jest ogranicznik zakresu ostrzenia, co istotnie przyśpiesza działanie AF. Minimalna odległość ostrzenia porównując np. do mojej sigmy 70-200 jest OK - 0,9m.
Uwagi użytkownika: doskonałe szkło, warte swojej ceny. Kłopotliwe dla mnie okazało się to, że jest to stałka. Kupiłem ten obiektyw z myślą o teatrze i powiem szczerze, że za pierwszym razem przeżyłem małe załamanie. Jednak zoom daje potężną przewagę możliwości nad stałką w takich miejscach. Z drugiej strony szkło jest bardzo ostre od penej dziury i o 2/3 EV jaśniejsze od mojej sigmy, więc daje olbrzymią przewagę. Przypuszczam, że gdy dorobię się drugiego body, będę miał możliwość stosować te dwa zestawy w zależności od wymagań scenicznych, ale za każdym razem jak się będzie dało użyję 135, jakośc po prostu rozwala. BTW, rośnie moja irytacja AF w moim 20D, gdzie okazuje się, że na kilka strzałów zawsze mam choćby jeden z przestrzeloną ostrością. I nie jest to wina szkła, bo zdjęcia w serii potrafią się rozjechaćZbieram na 1D.
Wady, mankamenty, lub jak kto woli moje marudzenie.
1) osłona przeciwsłoneczna jest bardzo duża. To dobrze, ale w pozycji złożonej zasłania zupełnie pierścień AF czym uniemożliwia manualne ostrzenie lub korzystanie z FTM.
2) Obiektyw jest naprawdę ciężki jak na tę ogniskową. W sumie nic strasznego, ale utrzyumanie z ręki zdjęcia w pionie bez gripa przy migawce na granicy poruszenia jest trudne po kilkunastu minutach focenia - bolą ręce.
3) może się wydać śmieszne, ale brakuje mi pierścienia mocującego do statywu. To jest 135mm, co po podpięciu do 20D daje 216mm, czyli jak najbardziej uprawnia do sosowania pierścienia. Do tego duża jasność szkła prowokuje używanie w teatrze/na koncertach itd., a tam pierścień jest wręcz wymagany. Będę teraz musiał dokupić sobie głowiczkę kulową do monopoda, co po pierwsze stanowi dodatkowy koszt, po drugie zwiększa ciężar zestawu, po trzecie w końcu jest mniej praktyczne niż pierścień, którym się operuje błyskawicznie. A obiektyw nawet nie ma gniazda pod zamocowanie takiego pierścienia.
4) średnica filtra jest raczej niestandartowa jak dla L-ek, 72mm, co oznacza potrzebę kupienia nowych filtrów lub przejściówek. Przy przejściówkach mogą się pojawić problemy z zamocowaniem osłony. Trzeba szukać różnych dekli i nosić je ze sobą.
5) 135L nie jest wyposażony w uszczelkę bagnetu i w związku z tym nie jest wodoszczelny (choć na moje oko sporo wytrzyma).